Przejdź do głównej zawartości

"Zabawa z ogniem" Kerry Wilkinson.

      Czy czytając książkę z jakimś czarnym charakterem próbujecie już od samego początku obstawiać - który z bohaterów jest tym złym??? Ja próbuję i szczerze powiedziawszy, to tutaj autor wywiódł mnie totalnie w pole! 



     To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Czy udane? Jak najbardziej! Bardzo lubię książki, gdzie typuję tego złego, po jakimś czasie zmieniam zdanie, potem ponownie obstawiam poprzedniego bohatera, żeby za kilka stron znów podejrzewać jeszcze innego bohatera. A na koniec powali mnie totalnie fakt, kto i dlaczego był tym złym! Rewelacyjny kryminał. Dodam, że jest to 5 tom z przygodami detektyw Jessici Daniel. A skoro to kobieta jest tutaj główną bohaterką i to jeszcze wykonującą tak poważną i odpowiedzialną pracę, to tym chętniej sięgnę po poprzednie tomy, żeby więcej dowiedzieć się o jej przygodach. 

     Wracając jednak do tej książki. Pani detektyw Daniel próbuje wyjaśnić sprawę samobójstw młodych dziewcząt i coraz częstszych podpaleń domów w okolicy. Żadne z tych zadań nie jest łatwe. A fakt, że podpalenia zaczęły się w momencie, kiedy z więzienia wyszedł mężczyzna skazany za podpalenie i nieumyślne spowodowanie śmierci młodego mężczyzny, kompletnie nie ułatwia sprawy policji. Autor sprytnie podsuwa czytelnikowi różne tropy, próbuje zmylić zarówno policję, jak i czytelnika. Sama miałam swoje różne podejrzenia, których byłam pewna, a potem dziwiłam się, że jednak było inaczej. Dobrze, że pani detektyw pomimo tego, że sama mało nie spłonęła żywcem, to jednak nie dała zmylić się różnym tropom i rozwiązała zagadkę zarówno z podpaleniami, jak i z samobójstwami. Szkoda tylko że musiała okupić to tymi wszystkimi przeżyciami związanymi z walką o swoje życie i narzeczonego też. Ale ta trauma też pomogła jej w końcu zrozumieć, że naprawdę kocha tego swojego faceta i chce z nim spędzić swoje życie. Kto i dlaczego podpalał domy? No i dlaczego chciał spalić też dom narzeczonego Jessici? O co tak naprawdę chodziło z tymi samobójstwami? Czy do tak ekstremalnego kroku posunęły się te dziewczyny z jakiegoś konkretnego powodu? A może jest tutaj ktoś, kto popchnął te młode dziewczyny do takiego ostatecznego kroku?

     Łatwo nie ma pani detektyw Jessica. Jednak przyznam się szczerze, że książka wciąga od początku, bo dzieje się tu naprawdę sporo. I mamy wrażenie, jakbyśmy prowadzili śledztwo razem z panią detektyw. Dodatkowo podobało mi się strasznie, że ta nasza główna bohaterka jest tak szanowana przez swoich kolegów z pracy i przez przełożonych. Wszyscy liczą się z nią. Co do samych spraw prowadzonych tutaj, to nie pomyślałabym, że z tak błahego i samolubnego powodu można podpalać czyjeś domy! Mało tego, bo przecież przy tych podpaleniach mogli spalić się ludzie! A te samobójstwa? Co powoduje, że tak młode osoby są w stanie odebrać sobie życie? Czy już naprawdę ich problemy były tak gigantyczne, że nie można było ich rozwiązać inaczej? Sama byłam kiedyś nastolatką i wiem, że młodzież lubi załatwiać różne sprawy po swojemu i bez niczyjej pomocy, ale czasem trzeba umieć poprosić o pomoc kogoś starszego! Dlaczego te dziewczyny tego nie zrobiły? No to już sami doczytacie w książce.  Naprawdę rewelacyjny kryminał trzymający w napięciu! Jedyny minus - drobna czcionka! Ale trzeba mocniej wytężyć wzrok i da się to przeczytać :)


 Tytuł: "Zabawa z ogniem"

 Autor: Kerry Wilkinson

 Ilość stron: 272

 Wydawnictwo: Dragon


     Bardzo dziękuję za książkę Wydawnictwu Dragon. 

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Jest bardzo ciekawa ta książka, no i zagadki kryminalne są tu do rozszyfrowania.

      Usuń
  2. Zagadki kryminalne są naprawdę świetne i chętnie skuszę się na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. same zdjęcia są emocjonujące, a co mówić książka! jak znajdę czas to na pewno sięgnę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zachęciłam Ciebie do tej lektury ;)

      Usuń
  4. Lubię takie wciągające książki, których lektura jest zaskakująca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej książki jeszcze , ale Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo kusząca pozycja, myślę że mogłabym się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo spodobała mi się Twoja propozycja i z checią po nią siegne w najblizszym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. I znowu interesującą propozycję nam podsunęłaś. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo