Przejdź do głównej zawartości

"Kuchnia Kloszardów" Agnieszka Łukomska.



    "Kuchnia kloszardów" Agnieszki Łukomskiej do debiut. Podchodząc do debiutanckiej książki jakiegoś autora, nie wiemy - czego możemy się spodziewać?! A w tej historii trochę się dzieje i czytelnik nudzić się na pewno nie będzie :)


   Początek książki i już wpadamy w wir wydarzeń związanych ze znalezionymi zwłokami w studzience kanalizacyjnej. Okazuje się, że ciało, które zostało znalezione to młoda, ładna kobieta. Policja prowadzi dochodzenie, ale nagle jeden z komisarzy prowadzących sprawę odkrywa, że kobieta jednak żyje! No ale jak to? Znaleziono ciało, a teraz komisarz Rogowski znalazł żywą taką samą kobietę. Hm.... Dziwne to wszystko. Ale w końcu policjanci dochodzą do tego, że osoba, która myśleli, że nie żyje - jednak żyje i ma się świetnie, za to muszą rozwiązać zagadkę - kim jest denatka? Problem polega na tym, że zarówno ofiara, jak i żywa kobieta, są do siebie podobne jak bliźniaczki, ale ta żywa - czyli Łucja, twierdzi, że nie miała i nie ma siostry bliźniaczki. Policjanci mają naprawdę sporo zagadek do rozwiązania, za to nie ma chętniej osoby, która by im w tym pomogła. Bo niektóre osoby, co mogły by coś wnieść do sprawy  nie żyją od lat, a inne też dopiero co straciły życie. Jakby tego było mało, Łucję ktoś prześladuje i zastrasza poprzez emaile, a jeszcze pojawia się pewien mężczyzna, który też będzie czegoś bardzo chciał od kobiety. Na szczęście bohaterka ma w swoim pobliżu komisarza Rogowskiego, który chce bronić i chronić kobietę, bo coś zaczął do nie czuć. Jak myślicie? Czy policja rozwikła zagadkę nieżywej kobiety? Kto ją zabił i dlaczego? No i dlaczego wyglądała jak Łucja, skoro nie są rodziną? Czy komisarza oraz Łucję połączy coś mocniejszego? No i czy fakt, że wplątane tutaj są w sprawę badania genetyczne ma jakieś znaczenie?

   Kiedy Agnieszka Łukomska zgłosiła się do mnie z pomysłem booktouru z jej książką, byłam bardzo zadowolona, że przyszła z tym do mnie. Wszystkie uczestniczki już dawno przeczytały tę lekturę i wrzuciły swoje opinie o niej. Na koniec przyszła pora na mnie. Jestem już po lekturze i powiem, że książka ogólnie mi się bardzo spodobała. Może nie za bardzo pasuje mi tutaj ten tytuł. Bo nijak ma się do całej historii. Ale z drugiej  strony, wymyśliłam sobie, że tytuł "Kuchnia kloszardów" trochę skojarzyła mi się ze środowiskiem naukowców i ich niecnymi zamiarami względem zdobycia pewnych badań za wszelką cenę. Ale to moje skojarzenie :) Wy wyróbcie sobie swoje :) Poza tym, dzieje się tutaj sporo, autorka w spokojny sposób zdradza kolejne ruchy bohaterów. Zmusza też czasami czytelnika do ruszenia szarymi komórkami. Miałam niezłą zabawę rozkminiając kto i dlaczego zlikwidował tę dziewczynę. Niemniej widzę kilka minusów w tej lekturze. Brak mi tutaj konkretnego zaznaczenia, że dana scena z jednymi bohaterami się skończyła i przechodzimy do kolejnej sceny już z innymi bohaterami. Tutaj to się zlewa w jedną całość i są wtedy momenty, że zastanawiałam się - ale że co? Że jak? I po chwili mnie olśniło - a!, dobra!, kolejna scena. Mam też niedosyt, bo uważam, że pewne sceny można było bardziej rozpisać i więcej czytelnikowi wyjaśnić, bo pewne rzeczy musiałam się domyślać. Choćby scena z damskimi majtkami - jak on jej je ściągnął? Nie, żebym nie wiedziała, jak się ściąga majtki. No przecież że wiem :) Ale przeczytacie książkę, to zrozumiecie o co mi chodzi. Za to na koniec książki, komisarz Rogowski i komisarz Zaborowski jak dwaj Colombo rozwikłują sprawę. A to do jakich doszli wniosków mnie zaskoczyło. Choć coś tam już podejrzewałam podczas czytania, to i tak nie śmiałam myśleć, że ktoś byłby zdolny do aż takich czynów! No cóż. Człowiek to bestia, która jest w stanie posunąć się do wielu nawet złych uczynków, aby na tym skorzystać. Choć dobrze, że nie każdy taki jest!!! Mi się ogólnie ta książka, ta historia bardzo podobała. Taka przyjemna, z dreszczykiem, pobudzająca wyobraźnię, z lekkim romansem i zaskakująca z happy endem. Napiszę na koniec, że chętnie przeczytam kolejną książkę autorki, żeby sprawdzić jak popracowała nad swoim stylem pisarskim?

#współpracabarterowa z Agnieszką Łukomską



Tytuł: " Kuchnia kloszardów"

Autor: Agnieszka Łukomska

Ilość stron: 236

Wydawnictwo: Agrafka


     Dziękuję Ci Agnieszko za zaufanie, że do mnie zgłosiłaś się w sprawie #booktur, ale dziękuję też za możliwość przeczytania tej książki. Pisz, bo talent masz. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświe...