Przejdź do głównej zawartości

"Hejt. Basia i Henio w akcji" Monika Borkowska - Szmit.

 


   Najpierw była książeczka "Stach i śmieci", która opowiadała o tym, jak dzieci tropią tych co to im zaśmiecali ulubiony plac zabaw, a potem potrafili się zjednoczyć do wspólnego sprzątania. Kolejna była książeczka "Stach i smog", w której to autorka pokazała, jak Stach i jego koledzy znów bawią się w detektywów, bo ktoś palił śmieci w piecu i dym unoszący się w powietrzu był trujący. Teraz czas na młodsze rodzeństwo Stacha, czyli na Basię i Henia w książeczce "Hejt. Basia i Henio w akcji".



    Super tak po jakimś czasie wrócić do Stacha i jego rodziny - Stach to już niezły nastolatek, a bliźniaki urosły i teraz one już też chodzą do szkoły. No i teraz to one bawią się w detektywów, tak jak kiedyś ich starszy brat. Zaczął się nowy rok szkolny, a jedna z koleżanek w klasie Basi i Henia dziwnie się zachowuje, a później coraz częściej nie ma jej w szkole. Co najdziwniejsze, tylko oni we dwoje zauważają, że z koleżanką coś się dzieje. A to dziwne, bo ta koleżanka - Wandzia jest bardzo towarzyska, zawsze uśmiechnięta. Więc dzieciaki zaczynają rozpytywać tu i tam, dlaczego Wandzi nie ma w szkole? Proszą mamę o pomoc, ale i jej na początku nie udaje się niczego dowiedzieć. Później wychodzi na jaw, że Wanda padła ofiarą hejtu! 


"Zaczęło się od złośliwych komentarzy. Potem powstał profil na Fecebooku, na którym pojawiają się jej przerobione zdjęcia. Wasza koleżanka dostaje obrzydliwe SMS-y i wiadomości na komunikatorach. Do tego doszły kartki  wrzucane do kieszeni kurtki."


   Tylko kto i dlaczego hejtuje ich koleżankę??? Tego zamierzają dowiedzieć się bliźniaki. Prowadzą swoje prywatne śledztwo i dochodzą do przeróżnych wniosków. Czy to oni odnajdą osobę, która uwzięła się na dziewczynkę? Jaki był powód tego całego zamieszania? No i czy koleżanka wróci do szkoły?




   Monika Borkowska - Szmit do tej pory pisała o detektywistyczno - ekologicznych przygodach dzieci. Ekologia to bardzo ważny temat, który powinniśmy poruszać z dziećmi w każdym wieku. A teraz autorka porusza jakże ważny temat HEJTU! Dziś my sami - jako rodzice wprowadzamy dzieci w świat elektroniki i internetu. I to od najwsześniejszych ich lat. A nasze dzieci dużo szybciej ogarniają wszystko co związane z różnymi sprzętami, jak i z interentem. Jednak jak to się mówi: kontrola to podstawa! Nasze nastolatki chcą już, aby rodzice nie kontrolowali ich w necie. Ale czy to jest dobre wyjście? Czy powinniśmy im zaufać? Na pewno niektóre dzieci rozumieją, że ani w realu nie powinno się nikogo krzywdzić, ani w internecie. Bo niektórzy myślą, że w internecie są anonimowi i mogą obrażać kogo chcą. A to nieprawda! Bywa tak, że ktoś nam czymś podpadł, zdenerwował, może nawet przez tego kogoś płakaliśmy. Jednak to nie jest powód, aby zaraz obrażać czy prześladować tę osobę w necie. Tutaj ktoś bliski Wandzi postanowił sprawić jej wielką przykrość. Dlaczego? Hmm... Doczytajcie sobie. Jednak dziwne było też to, że ta właśnie Wandzia, tak lubiana w klasie, a jednak tylko Basia i Henio zauważyli, że coś złego się z nią dzieje a później, że dziewczynka opuszcza szkołę. Dlaczego inne dzieci nie zwróciły na to uwagi? Nawet najlepsza koleżanka, która z Wandą się trzymała, miała gdzieś fakt, że nie ma tej dziewczynki! Dziwne to. Ale jednocześnie pokazuje, że dziś dzieci bardziej interesują się sobą i tym co dzieje się w świecie wirtualnym, a nie najbliższym otoczeniem. Smutne to. Jednak widzę też po moich własnych dzieciach, że więcej wiedzą co dzieje się tam czy owam, albo u tego czy tamtego człowieka, którego nie znają, ale nie wiedzą, co słychać u naszych sąsiadów czy co dzieje się w naszej wiosce.  Choć z drugiej strony, za dużo interesować się też człowiek nie powinien sąsiadami, bo to też niezdrowe. ;) Ale wracając do książki. Główny wątek, to oczywiście poszukiwania owego hejtera. Niemniej Monika Borkowska - Szmit porusza tutaj też inne tematy, jak wspominki rodzinne,  problemy dorastania, podsuwa różne pomysły na rozwiązywanie problemów rodzeństwa - czasem w bardzo zabawny sposób. 


"...- Balkon, to jest myśl! ... - Przynieście mi migiem miarkę...

- Jeszcze kartkę i długopis.

...- Wszystko wymierzyłem. Jutro przeprowadzam się na balkon. ..."


  No mówię Wam, nudzić się nie będziecie podczas czytania tej książki. Ja osobiście jestem mega wdzięczna, że po pierwsze: autorka porusza tak trudne tematy w swoich książkach i jest to świetny pomysł na dotarcie do dzieciaków oraz do młodzieży, a po drugie: że kolejny raz miałam tę przyjemność, że do mnie właśnie autorka wysłała tę cudowną i mądrą książeczkę. Tematy z ekologią, ale i takie dotyczące dzisiejszego świata internetu są bardzo ważne. Rodzice powinni mieć świadomość tego, że nasze dzieci biorą z nas przykład. Jeśli my zjemy batona i opakowanie po nim wyrzucimy do śmietnika, a nie na trawnik, to dzieci będą nas naśladowały. Jeśli my nie będziemy nikogo obrażać w necie, a jednocześnie będziemy przypominać naszym pociechom, że w necie nikt tak naprawdę nie jest anonimowy, bo dobry haker każdego odnajdzie, to nasze dzieci też ostrożnie podejdą do neta i wszystkiego co z nim związane. Mam nadzieję, że ta lektura spodoba się Wam tak mocno, jak mi i moim dzieciom. Dodam jeszcze, że mój 9 letni syn powiedział: że on jak coś ma do kogoś, to woli mu to osobiście powiedzieć niż pisać o tym w internecie. A tak w ogóle, to mój syn nie ma ani FB, Ig czy czatów z kolegami z klasy. Więc na razie jeszcze go przed tym chronimy z mężem. 

#współpracabarterowa z Moniką Borkowską - Szmit



Tytuł: "Hejt. Basia i Henio w akcji"

Autor: Monika Borkowska - Szmit

Ilość stron: 140

Wydawnictwo: Krakowski Dom Wydawniczy


    Moniko naprawdę ślicznie Ci dziękuję, że kolejny raz mogłam razem z dziećmi przeżywać przygody z Twoimi bohaterami. Piszesz naprawdę wartościowe książki. 

Komentarze

  1. Cieszę się, że tak wartościowa książka trafi w ręce małych czytelników.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświe...