Dziś dopiero była pierwsza wywiadówka w szkole u synków. Ja przyznam sie szczerze, od momentu, jak tylko dowiedziałam się, że wywiadówka u młodszego jest na 15.00 a u starszego na 15.30 - bałam się czy zdążę z pokoju do pokoju :) Moje obawy się sprawdziły :)
W zerówce poza wychowawczynią spotkała się z rodzicami pani pedagog - dodać muszę, że frekwencja w rodzicach była tu 100% :) Pani pedagog choć mówiła ciekawie, to ja ciągle zerkałam na zegarek - czy zdążę do starszego na wywiadówkę?! Oj ciężko tak przeskakiwać od jednego do drugiego, ale to już nie moja wina. Mogli by te wywiadówki zrobić albo co godzinę, albo nawet na 2-3 dni rozłożyć je. Bo jak ktoś ma więcej dzieci, to nie wysiedzi na żadnej wywiadówce w całości. Ale nie było tak źle. Wychodząc w trakcie gadaniny pani pedagog, powiedziałam wychowawczyni młodszego, że wrócę do niej po wizycie u starszego. I tym sposobem już byłam spóźniona na wywiadówkę u starszego - ale nie dostałam za to nagany:) Wysiedziałam tam 50 minut, popodpisywałam listę i inne dokumenty, zapoznałam się z regulaminem szkoły, dowiedziałam się jak wyglądają kryteria oceniania dzieci u nas na każdym przedmiocie - bo każda nauczycielka/nauczyciel stosuje swoje własne kryteria oceniania. Oj powiem Wam, że chyba prościej, dużo, dużo prościej było za naszych dziecinnych czasów w szkole! No ale cóż, wszystko idzie z postępem, niekoniecznie każdy z nas za tym postępem nadąża. Dowiedziałam się też jak to starszak ostatnio znów nieuważny zrobił się w szkole, jak marudzi podczas lekcji i przeszkadza. A w pierwszym tygodniu pani go chwaliła i mówiłam, żeby tego nie robiła :) Kiedy już wiedziałam ile kasy mam przygotować zaraz po wypłacie - wróciłam do wychowawczyni młodszego syncia. Tam w sumie krótka mowa, co podpisać, co ona zauważyła już u Patryka, a doczepić się doczepiła tylko do jednej rzeczy, że źle trzyma czy kredkę, czy ołówek - ale to wiem i sama mu ciągle powtarzam i przekładam kredkę, aby dobrze ją trzymał, ale on i tak po swojemu. No cóż, będziemy to tępić u niego razem z panią:) Pogadałam chwilę z panią o wrażeniach jej względem mojego synka, o moich wrażeniach słuchając krótkich wyciągniętych przeze mnie opowieściach od synka, no i szybko do domku.
I tym sposobem spędziałam w szkole godzinę i 45 minut! CIĄGIEM I W PRZESKOKACH Z KLASY DO KLASY! O rajciu! Czasem było by super, móc się rozdwoić :)
Skąd ja to znam :) Co prawda w zeszłym roku mi się udało, bo obydwoje byli w jednej grupie, ale już w tym roku biegałam między jedną, a drugą salą słuchając troszkę tu i troszkę tam. Jutro miała być powtórka z rozrywki, ale wychowawczyni Lusi się rozchorowała i wywiadówka w grupie Luśki została przełożona. Wreszcie wysłucham wszystkiego bez zerkania na zegarek :)
OdpowiedzUsuńAj - też miałam spokój, dopóki Ksawek sam chodził do szkoły,a teraz jest wesoło :) Ale damy radę! Co nie Kasiu ? :)
UsuńOczywiście, kto jak nie my>? :)
UsuńDokładnie:)
UsuńTo Ci powiem że było to szybkie zważywszy że odbyłaś 2 spotkania ja u starszego siedziałam ciągiem ponad 3 godziny i u malucha w przedszkolu podobnie
OdpowiedzUsuńOj ile można w szkole siedzieć ? ;) My już przecież swoje wysiedziałyśmy w szkołach, to wywiadówki nie powinny tyle czasu nam pochłaniać :)
Usuń