Oj tak, tak. Ledwie były wakacje, a tu już nadszedł dzień na rozpoczęcie roku szkolnego. 1 września wszystkie dzieci u nas rozpoczęły od mszy w Kościółku oraz poświęcenia tornistrów. Ksawek nie chciał brać swojego plecaka, za to Patryk tak. Pati rozpoczął zerówkę z uśmiechem na twarzy. Po Kościółku wszyscy przeszliśmy do szkoły, gdzie był apel, pani dyrektor przywitała wszystkich uczniów i rodziców. No i po małej pogadance uczniowie rozeszli się do swoich klas po plany lekcji. Zerówkowicze również, choć wiadomo, że z rodzicami poszli. W klasie pani z zerówki dała nam masę różnym kartek i karteczek do wypełnienia: wnioski, zaświadczenia, zgody itp. Zabrałam to do domku, bo tam nie dało mi się tego w spokoju ani przeczytać, ani podpisać. Opowiedziała po krótce co i jak i mogliśmy wracać do domku.
Foto z 1 września 2014 r.
I tak dziarsko pierwszy tydzień nam zleciał.Patryk nawet nie płakał, nie wołał, że chce do mamy - owszem tęsknił i nawet mnie prosił, abym czekała w szkole na niego. Jednak jak ja miałam te 5 godzin siedzieć w szkole i czekać na niego, kiedy on się bawił, a ja bym się nudziła! Chłopcy zadowoleni ze szkoły codziennie wracali. Aż w czwartek popołudniu młodszy zaczął narzekać na bolące gardło. W nocy miał takie momenty, jakby chciał zwymiotować. Więc jak w piątek Ksawka wyprawiłam do szkoły, tak z Patim pojechałam do lekarza. Wyszło, że ma zapalenie gardła. Dostał leki i przykazanie, aby do środy włącznie siedział w domku. A najlepiej, to niech cały tydzień posiedzi w domku. Nie bardzo mi się to podobało, bo kurcze, rozumiem, że chorobę trzeba wyleczyć do końca, ale z drugiej strony byłam zła, że tak zaczął się rok szkolny Patrykowi! No cóż! Siła wyższa. Pocieszałam się, że nic Ksawka nie łapie. Jednak moja radość trwała krótko, bo w niedzielę popołudniu obaj synowie zaczęli wymiotować i jednocześnie dostali rozwolnienia. Nawet nie będę się rozpisywała, jakie przeboje z nimi miałam w nocy - ale było wesoło. A mama się nie wyspała, jednak szybko rano dziś musiałam i tak wstać, aby dzwonić z powrotem do lekarza się umówić. U lekarza dowiedziałam się, że złapali jakiegoś wirusa, no i dostali inne leki oraz przykazanie, aby ten tydzień w domku posiedzieli. No i masz babo placek! I takim sposobem moi chłopcy nie nacieszyli się szkołą za długo - teraz chorują. Mam jednak nadzieję, że szybko wyzdrowieją i wrócą do szkoły, bo takie nadrabianie zaległości z mamą, to nie to samo, co nauka w szkole. Życzcie nam dużo zdrówka :)
Foto z 1 września 2014 r.
I tak dziarsko pierwszy tydzień nam zleciał.Patryk nawet nie płakał, nie wołał, że chce do mamy - owszem tęsknił i nawet mnie prosił, abym czekała w szkole na niego. Jednak jak ja miałam te 5 godzin siedzieć w szkole i czekać na niego, kiedy on się bawił, a ja bym się nudziła! Chłopcy zadowoleni ze szkoły codziennie wracali. Aż w czwartek popołudniu młodszy zaczął narzekać na bolące gardło. W nocy miał takie momenty, jakby chciał zwymiotować. Więc jak w piątek Ksawka wyprawiłam do szkoły, tak z Patim pojechałam do lekarza. Wyszło, że ma zapalenie gardła. Dostał leki i przykazanie, aby do środy włącznie siedział w domku. A najlepiej, to niech cały tydzień posiedzi w domku. Nie bardzo mi się to podobało, bo kurcze, rozumiem, że chorobę trzeba wyleczyć do końca, ale z drugiej strony byłam zła, że tak zaczął się rok szkolny Patrykowi! No cóż! Siła wyższa. Pocieszałam się, że nic Ksawka nie łapie. Jednak moja radość trwała krótko, bo w niedzielę popołudniu obaj synowie zaczęli wymiotować i jednocześnie dostali rozwolnienia. Nawet nie będę się rozpisywała, jakie przeboje z nimi miałam w nocy - ale było wesoło. A mama się nie wyspała, jednak szybko rano dziś musiałam i tak wstać, aby dzwonić z powrotem do lekarza się umówić. U lekarza dowiedziałam się, że złapali jakiegoś wirusa, no i dostali inne leki oraz przykazanie, aby ten tydzień w domku posiedzieli. No i masz babo placek! I takim sposobem moi chłopcy nie nacieszyli się szkołą za długo - teraz chorują. Mam jednak nadzieję, że szybko wyzdrowieją i wrócą do szkoły, bo takie nadrabianie zaległości z mamą, to nie to samo, co nauka w szkole. Życzcie nam dużo zdrówka :)
Chłopcy raczej nie marudzą, że muszą siedzieć w domku, co? :)
OdpowiedzUsuńZdrówka :*
Oj to z tym siedzeniem razem różnie bywa :) Ale w sumie na razie są zadowoleni :) I dziękujemy - mam nadzieję, że raz dwa i będą zdrowi :)
UsuńDuzo zdrowka dla chlopakow!
OdpowiedzUsuńDziękuję Miniu :)
UsuńZdrówka :)
OdpowiedzUsuńDzięki Szczypto :)
UsuńZdrówka. U nas też chorobowo.
OdpowiedzUsuńOjejku! A więc dziękujemy i Wam też zdrówka życzymy! :)
UsuńZdrówka :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKochana dużo zdrowia dla małych panów, jeśli mogę coś teges - to polecam tran norweski, w aptece ziko teraz mają promocję 250 ml 30 zł :) (normalnie powyżej 50). Moja jeszcze nie szkolna, ale jak się urodziła 9.01.2013 i zaczęłam z nią śmigać po polu to co chwilę jakiś katar, jakieś coś, odkąd daję ten tran jest bez przygód. No i wydaje mi się, że jakaś taka bystrzejsza jak go bierze :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie burgerów to nasza klusinka też, ja wiem nie zdrowe, takie owakie, ale cóż ja w sobotę mam dzień wolny od diety jem co chcę, to dziecku nie dam? Najbardziej jednak smakują jej domowe tortille, placki sama robię, kurkę, warzywka, uwielbia :-)
Pozdrawiam
Dzięki :) Jutro mamy wizytę kontrolną u lekarza i na stówę w poniedziałek już pójdą do szkoły. Wiesz, ja kiedyś podawałam im tran norweski Mollers cytrynowy, ale potem zaprzestałam, a mam jeszcze jedną butelkę w lodówce ciągle. To chyba wrócę do tranu. A z tymi tortillami to jestem pełna podziwu, bo mi się nie chce robić samemu tych placków - kupuję ;) Ale od czasu do czasu można z dziecmi i fast foody pojeść - tym bardziej takie pyszne samorobne :)
UsuńJak czytam, że ktoś chory to mam ciarki ;/
OdpowiedzUsuńMy przeżyliśmy koszmar w zerówce - teraz też się coś zaczyna ale mam nadz, że nic nie będzie.
Cudnych masz chłopaków :)) Staraj się o córkę bo cię płeć przeciwna zdominuje do końca!:))
Już chłopcy zdrowi i od poniedziałku znów wyruszą do szkoły. Tym razem lekarz przepisał nam na wzmocnienie IMUNIT - oby pomogło :) Co do córeczki, to owszem, myślimy nad tym z mężem, ale nie mamy pewności czy wyjdzie córcia, czy kolejny synek, hi, hi :)
Usuń