Przejdź do głównej zawartości

Plastry Compeed na pęcherze.

     Na stronce Sample City zarejestrowana jestem już dosyć długo,  tutaj pisałam o testowanym makaronie, a dziś chciałam Wam przedstawić mój drugi produkt testowy. Otrzymałam do testów plastry na odciski Compeed.



     Moje zdanie jest takie, że nie ważne czy jesteś kobietą, czy mężczyzną - odciski mogą i tak właśnie Ciebie dopaść! Najczęściej z odciskami na stopach walczymy nosząc świeżo zakupione buty. Ale nie tylko. Wiem, że wojskowi często choćby na poligonach muszą w tych ciężkich buciorach wojskowych biegać, skakać, maszerować, po kilka, kilkanaście godzin pod rząd - bez różnicy na pogodę. Uwierzcie mi, po kilku takich dniach odciski dopadają nawet takich twardzieli jakimi są wojskowi. Oj już ja coś o tym wiem:) Ja nie zdążyłam swojemu wojskowemu użyczyć tego plasterka, bo jak na złość obtarłam lekko sobie nogę butami - nowistymi. Plasterek Compeed wygląda bardzo atrakcyjnie w swoim opakowaniu, łatwo się go odkleja, łatwo też przykleja na ranę i spójrzcie jak pięknie wygląda na mojej nodze :) Po prostu zlewa się ze skórą i prawie go nie widać:) Ma extra kamuflaż.


     Coś mi się wydaje, że zaopatrzę nas w większą ilość tych plastrów, tym bardziej, że mają większy wybór. :)


Komentarze

  1. Excellent post. I was checking continuously this blog and I am impressed!
    Extremely useful info specially the last part
    :) I care for such information a lot. I was looking for this particular info for a very long time.

    Thank you and best of luck.

    Here is my web blog: Dean Graziosi site

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście nie widać go prawie na nodze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widać go prawie i nie czuć, że jest na nodze. Nie ściąga, nie przeszkadza.

      Usuń
  3. Ja też je testowałam i nawet zakupiłam kolejny, bo właśnie pojawił się ogromny odcisk, a wiem, że Compeet sobie z nim poradzi

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam zawsze problemy z pęcherzami, szczególnie jeżeli w grę wchodzą nowe buty :/
    Dobrze jest znać jakiś sprawdzony produkt w tej dziedzinie :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszy raz miałam do czynienia z tymi plastrami i jestem zadowolona no i polecam je. Jak je sama wypróbujesz, to daj znać czy będziesz zadowolona z nich tak jak ja :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo