Przejdź do głównej zawartości

"Nowe przygody Paddingtona" Michael Bond.

      12 stycznia tego roku Wydawnictwo Znak Emotikon wydało odnowioną już 5 część o przygodach Misia Paddingtona. Tak cudownie się zdarzyło, że i do nas dotarła ta książeczka. W domu mamy też 3 poprzednie części, bo 4 nie dotarła do nas, ale kiedyś ten brak nadrobię ;) Przypomnę Wam tylko że moje recenzje o wspomnianych 3 częściach znajdziecie kolejno tutu i tu



     Okładka w kolorze pomarańczowym a na niej oczywiście  Paddington i to w jakim eleganckim wydaniu! We fraku jest ten nasz ulubieniec. Poza tym jak zwykle wszystkie ilustracje Peggy Fortnum zachwycają mnie kolejny już raz. Wierzcie mi na słowo :)

     A co tym razem znajdziemy w książce? Jest tutaj 7 rozdziałów, oczywiście każdy z inną historią. A co tym razem przydarzyło się naszemu niedźwiadkowi? Znów narozrabiał i całkiem nie wiadomo jak kosiarkę pana Curry`ego zawiesił na drzewie, a potem zainteresowała się nim policja. Potem wybrał się na wycieczkę z kilkoma osobami. A kiedy chciał odpocząć w pustym domu, coś zakłóciło jego spokój i nawet zgłosił to na policji, że włamał się do domu Brownów włamywacz.  Później wziął udział w teleturnieju telewizyjnym i przyznam bez bicia, że ta historia była ciężka do przeczytania - a to dlatego, że ze śmiechu łzy mi leciały i tekstu doczytać nie mogłam! A kiedy już się uspokoiłam, to przeczytałam rozdział o lepkim problemie Paddingtona. Może lepiej, żeby ten niedźwiadek trzymał się z dala od kucharzenia w kuchni! Następnie nasz przyjaciel znów wybrał się do wielgachnego centrum handlowego na zakupy przedświąteczne. I nie byłby sobą, gdyby czegoś tam nie narozrabiał. Chociaż znając jego szczęście, to pomimo, że narozrabiał, to wyszło mu to na ogromny plus! I na koniec sprawdził się jako ekspert od dźwięków i aktor w jednym. No, tylko Paddington potrafi tak wszystkich pozytywnie zaskakiwać. 

     Miś niewielkich rozmiarów, z sercem ogromnym, zawsze skory do pomocy i oczywiście uwielbia marmoladę. Eh... jak go nie lubić? No pytam się jak? Uwielbiają go moje młodsze dzieci, uwielbiam go też razem z mężem. Kiedy czytałam dzieciom na głos ten rozdział z teleturniejem, to ja płakałam ze śmiechu, a mąż niby coś tam majsterkował, ale słuchał mnie i sam ze śmiechu nie mógł. Skomentował nawet - Ot, cały Paddington! A mój 6 latek powiedział, że Paddington myśli całkiem rozsądnie! Hi, hi, hi :) Dobra, ja już nic nie mówię, nic nie piszę, tylko zachęcam Was gorąco do tej jakże wciągającej lektury! Ubaw gwarantowany. Reklamacji nie będzie!!!



Tytuł: "Nowe przygody Paddingtona"

Autor: Michael Bond

Ilość stron: 160

Wydawnictwo: Znak Emotikon


     A ja wraz z dziećmi dziękuję pięknie Wydawnictwu Znak Emotikon za tę książeczkę. 

Komentarze

  1. Przygody z udziałem tego misia zawsze mnie przyciągną, sympatią do niego zaraziłam też swoje dzieci. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Paddington ma ogromną grupę fanów w Waszej rodzinie :) To super wieści :)

      Usuń
  2. Tak dobre książki można wielokrotnie czytać, mnie przynajmniej chyba nigdy się nie znudzą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też czytamy po kilka razy te książki. A najlepsze jest, jak którąś z historyjek obejrzą w tv i wtedy jest: mamo, mamo - Ty nam to czytałaś!

      Usuń
  3. Paddington to nasz zdecydowany faworyt wśród książkowych niedzwiadków! Nikt go nie przebije ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to prawda. Chyba nie ma innego tak niepowtarzalnego misia.

      Usuń
  4. Słynny Miś bardzo przypadł do gustu wszystkim w mojej rodzinie. Małym i dużym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam okazję zapoznać się z tą pozycją i bardzo przypadła mi do gustu. Paddington jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten niedźwiadek lubi pakować się w kłopoty. A my lubimy czytać o jego przygodach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, kłopoty to jego drugie imię :) I pewnie dlatego, wszyscy tak go lubią :)

      Usuń
  7. Paulina Kwiatkowska5 lutego 2022 22:14

    Właśnie dziś doczytałam ten tom i po raz kolejny jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mały niedźwiadek ma tak wielkie grono swoich fanów :)

      Usuń
  8. Widzę ze ten bohater jet ulubieńcem wielu dzieci, a tak piękne wydanie ciesz niezmiernie,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, prawda. I cudnie prezentują się wszystkie wydania razem koło siebie stojąc na półce.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo