Przejdź do głównej zawartości

Nasz weekend.

      Weekend minął nam dosyć fajnie. W sumie fajności to już rozpoczęły nam się w piątek. Bo w piątek byliśmy w szkole u Ksawka, bo odbywały się tam występy dzieci z okazji poczwórnej imprezy w szkole. Dlaczego poczwórnej? Już wyjaśniam:
* 20-lecie reaktywacji szkoły podstawowej w Wielkim Podlesiu,
* 15-lecie nadania sztandaru szkoły podstawowej,
* 10-lecie gimnazjum w naszej szkole podstawowej,
* 5 - lecie nadania sztandaru gimnazjum + tyle lat uczą się tu dzieci języka kaszubskiego.

     Powiem Wam, że dzieciaki przygotowały z nauczycielami przebojowe przedstawienie upamiętniające wszystkie te okazje do świętowania + przypomnienie kim był patron szkoły Xawery Czernicki. Bardzo się cieszę, że poza wszystkimi szychami zaproszonymi na te uroczystości w szkole również zaproszono rodziców. Nie powiem, żeby tych rodziców było dużo, ale ja z moim młodszym syniem byliśmy, przedstawienie nam się bardzo podobało i wróciliśmy zadowoleni. 

     W sobotę przed południem przyjechała do nas moja siostra z syniem - moim chrześniakiem. Szkoda tylko, że pogoda była mega wietrzna, bo byśmy pospacerowali spokojnie na dworze, a tak dupa! Ale i tak było nam miło, że nas odwiedzili. Za to po południu siorka pojechała, a my chcieliśmy na festyn niedaleko naszej miejscowości pojechać. Ale najpierw mieliśmy odebrać mojego mężulka od kolegi. Bo tacie udało się na weekend przyjechać z poligonu, no i jechał z kolegą. My tylko musieliśmy od kolegi tatę zabrać i potem już razem jechaliśmy na festyn. A tam moc atrakcji, zabaw, konkursów. Co kto lubi:) Dzieciaki to tu, to tam, buźki malować, skakać na dmuchańcach, łowić gumowe kaczki w baseniku, zajadać się pyszną kiełbaską i pieczonym chlebkiem... Oj działo się działo! Wróciliśmy zmęczeni, choć były jeszcze plany na wieczór. A dokładnie, to przecież 17 -tego maja była NOC MUZEUM. Ja wcześniej w mieście widziałam plakaty z wypisanymi muzeami w naszej okolicy i godziny na plakacie głosiły, że NOC MUZEUM zaczyna się od 19.00 i trwa do 1.00 w nocy. Najbliżej mamy do Będomina, więc chcieliśmy z dziećmi sobie tam podjechać i połazić. Zajechaliśmy do Będomina ok 21.00 i dupa! Jak się dowiedzieliśmy od miłego pana, muzeum było już zamknięte, bo oni jako FILIA mieli własne godziny otwarcia na tę NOC i trwały od 17.00 do 20.00. !!! Hmmm... I to ma być nocne zwiedzanie w takich godzinach????????????????? No cóż, przeszliśmy się tylko wokół budynków po parku, dzieci pooglądały stare, wiekowe pomniki przyrody - czyli stare drzewa. A potem wróciliśmy do domku. 

     Natomiast w niedzielę po obiedzie padało, nawet burza u nas była, to siedzieliśmy w domku. A przed 18.00 musieliśmy tatę odstawić do kolegi i oni wracali na poligon, a my do domku. Ot i po weekendzie:)

     Miło było ale się skończyło! Wczoraj zajechaliśmy do mojej bratowej na urodzinki. Więc zaś imprezowo było. I pożyczyłam od nich kosiarkę do trawy. Dziś miałam kosić nasz przerośnięty trawnik. I zaś dupa! Przejechałam kosiarką 5-6 razy i stanęła. Nic, nawet drgnąć nie chce! No to się nakosiłam! Całe szczęście, że mój drugi brat może dziś po 15.00 do nas zajechać i nam swoją kosiarką skosi tę pieruńską trawę. Bo jeszcze trochę i sąsiedzi nas widzieć nie będą, tak nam trawa urosła:):)

Komentarze

  1. He he he całkiem przyjemny weekend :P :)))
    A co do trway - jak ja lubię kosić kiedy jestem u dziadka na wsiii mój ty BOŻE KOCHANY! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie było, - działo się;) A co do trawy, to cieszę się, że bracki przyjechał i skosił tę trawę. Ja tylko musiałam wszystko zgrabić i wyrzucić do kompostownika. I zrobione;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo