Jakiś czas temu Ksawek w szkole robił na lekcjach kanapki. Dzieci miały przynieść chlebek i to do chlebka co lubią, żeby potem te kanapki samemu przygotować. Jakież było moje zdziwienie, kiedy synio wczoraj przygotował sobie wesołą kanapkę;) Nie powiem, obaj synkowie już sami sobie przygotowują kanapki, mama jedynie ukroi pomidorka czy ogórka, a tak to oni wszystko sami - co do chlebka, to kupujemy już krojony;) Ale taką kanapkę to i ja ze smakiem bym zjadła. Chyba dziś poproszę synka, żeby mi taką kanapkę przygotował:)
W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki. Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej. NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...
jakie fajniutkie :D
OdpowiedzUsuńjaki spryciarz, super!
OdpowiedzUsuńSuper :) Moje bąble też takie kanapki robią, z uszami nawet kiedyś była :)
OdpowiedzUsuńMy też uwielbiamy robić uśmiechnięte kanapki i co dziwne nawet to co nie bardzo im smakuje znika w sekundę
OdpowiedzUsuńJa w ogóle jestem mega zadowolona jak moi synkowie sami robią sobie kanapki, a takie kanapki, to aż mnie powalają:)
OdpowiedzUsuń