Przejdź do głównej zawartości

"Tajne przez magiczne" Katarzyna Wierzbicka - Book Tour.



      "Nie wiedziałam wtedy, że w tym właśnie budynku, za zakrętem korytarza, niedaleko gabinetu pani dyrektor i niewygodnego krzesełka, na którym cały czas usiłowałam się jako tako usadowić, za kilka miesięcy umrę. ... 

Cóż, takich rzeczy nie da się przewidzieć podczas rozmowy o pracę, prawda?"

     Kiedy tylko Kasia Wierzbicka ogłosiła info, że organizuje BT ze swoją książką, od razu musiałam się zgłosić! Tyle pochlebnych opinii o niej czytałam w necie, że sama musiałam się przekonać czy mi też się spodoba? No i spodobała! Nawet bardzo!

     W "Tajne przez magiczne" autorka przedstawia nam Agatę Filipiak, którą matka opuściła dawno temu, a wychowywał ją tylko ojciec. Dziewczyna przez odejście mamy nie miała łatwo i można rzec, że musiała trochę podreperować swoją psychikę. Już jako dorosła kobieta pracuje, ale pewne sprawy się pokomplikowały i szuka nowej pracy. Podobno spokojniejszej ;) He, he, żeby tylko wiedziała, albo chociaż domyślała się, że podejmując pracę w przedszkolu, gdzie jest masa dzieci, to o spokoju może zapomnieć. A mało tego, tutaj, w tym konkretnym przedszkolu dzieją się dziwne rzeczy! Okazuje się, że Agata musi w nowej pracy stawić czoło gronu pedagogicznemu i współpracownikom, ale także dzieciom i ich rodzicom oraz ... uwaga, uwaga - zjawiskom paranormalnym i demonom! Pomyślicie - he, chyba o dzieciach jest mowa :) No i zonk - nie o dzieciach.  A PROPO - ŻEBY DZIECI NIE CZYTAŁY TEJ RECENZJI I TEJ KSIĄŻKI!!!  Zjawiska dotyczą naprawdę dziwnych zjaw nie z tego świata oraz pół ludzi i pół demonów. Oczywiście co?, jak?, z czym? i do czego?, to doczytacie sobie sami! I to koniecznie! Bo o TAKIM przedszkolu to ja pierwszy raz miałam okazję czytać w książce! I nawet się cieszę, że żadne z moich dzieci nie chodziło i nie chodzi do przedszkola!!! Uff...

     "Za oknem kawiarni w półmroku stał mój porywacz. Przystojny facet z kitką. Wpatrywał się we mnie przez te głupie czarne okulary. Kiedy zobaczył, że go dostrzegłam, skinął mi głową w kpiącym pozdrowieniu i przyłożył dłoń do szyby. Zamiast paznokci miał ostre jak brzytwa szpony."

   Ale wracając do książki. Kasia w bardzo ciekawy i wciągający sposób przedstawiła życie w przedszkolu, gdzie dzieci nie są tak zwykłe jakbyśmy myśleli, zresztą i niektórzy rodzice również, a co z pracownicami przedszkola? Hm... No właśnie! Agata nawet nie podejrzewa, gdzie się zatrudniła. Ale przekona się i to bardzo boleśnie. Czy spełni się to co napisałam w cytacie na początku? Jakie demony tutaj się pokażą i co takiego tutaj okropnego się wydarzy? Czy ktoś zginie? A tak a propo - wyobrażacie sobie trupa w przedszkolu? To dopiero może zwiastować problemy!!!

     Do tej książki przyciągnęło mnie głównie to, że jak już wcześniej wspomniałam - nie czytałam jeszcze żadnej książki z fabułą osadzoną w przedszkolu. Byłam ciekawa, co autorka tutaj naszykowała? A jest tego sporo! Porwania, groźby, są duchy, demony, są osoby z przeróżnymi zdolnościami magicznymi, są i zwykli ludzie. I teraz znów nasza wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach - to teraz wyobrażamy sobie, że wszyscy razem ( ludzie, duchy, półdemony, demony, iskry) jakoś razem żyjemy. Widzicie to? Teraz pytanie do Was - jakbyście się zachowali dowiedziawszy się, że Wasza najlepsza kumpela, albo sąsiadka z domu obok może wkraść się do Waszego snu i jak zechce, to Was przestraszy, a jak będzie chciała, to może w tym śnie też Was przed czymś/kimś ostrzec? Taki ot przykład. Chcielibyście, po pierwsze mieć takich znajomych, a po drugie żeby Wam ktoś do Waszych snów i myśli się wkradał??? Nooo.... A tutaj osoby obdarzone magicznymi mocami mają różne "talenty". Powieje tutaj grozą, ale i humorem i to dosyć sporą dawką. Trochę Katarzyna Wierzbicka zahacza o słowiańskie wątki, co mi się bardzo podoba. Cóż jeszcze mogę dodać? Akcja wciąga tak bardzo, że sama nie wiem, kiedy te ponad 400 stron przeczytałam. Zatem i Was zachęcam sięgnąć po książkę, gdzie fantazja i szaleństwo łączą się ze sobą, a dorośli podczas jej czytania mogą trochę tego wszystkiego poczuć za sprawą (nie)zwykłych dzieci z przedszkola. 


Tytuł: "Tajne przez magiczne"

Autor: Katarzyna Wierzbicka

Ilość stron: 432

Wydawnictwo: Spisek Pisarzy


     A ja dziękuję bardzo Kasi Wierzbickiej za możliwość wzięcia udziału w tym BT i przeczytaniu tej książki! Kasiu pamiętaj! Jak tylko będziesz organizowała BT z kolejną częścią, to ja jestem chętna!!!

Komentarze

  1. Ja tych wątków paranormalnych to jednak się obawiam, chyba za mocno stąpam po ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie im ich tu znowu tak dużo, więc myślę, że dałabyś radę przeczytać tę książkę :)

      Usuń
  2. Ja także zgłosiłam się w tym book tourze i czekam na swoją kolej z wypiekami twarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy tylko nadejdzie Twoja kolej to na pewno będziesz zadowolona :)

      Usuń
  3. Tak, jak sobie próbuję przypomnieć, to chyba też nie czytałam niczego, gdzie akcja rozgrywałaby się w przedszkolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też nie, dla tego byłam bardzo ciekawa, co tutaj będzie się działo w przedszkolu - a dzieje się sporo!!!

      Usuń
  4. ciekawe miejsce fabuły, takie nietypowe miejsce. Ciekawie było by poczuć przedszkolny klimat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie mnie zaciekawiłaś bo chociaż sama raczej unikam takiej demoniczno- strasznej lektury to nie mogę się oprzeć wrażeniu,że to może być niesamowita książka. Ta fabuła i miejsce akcji,przedszkole. W życiu bym na to nie wpadła. Zapisuje 🤩

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzje Kiti20 maja 2022 23:20

    Bardzo miło wspominam ten tytuł i czekam na kolejne części tej serii.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo