Przejdź do głównej zawartości

" Obrońcy" Franciszek M. Piątkowski - kolejny Book Tour za mną :)

      " Słowianin musi być dumny, ale jednocześnie pełen pokory dla spraw większych od siebie."


     To już 3 część o Powierniku, który to musi kolejny raz stoczyć bój ze złymi mocami. Ale tym razem musi nie dość, że wytropić i wyrżnąć w pień tych złych, to musi jednocześnie uratować nasz świat oraz świat Bogów. Jak na zwykłego śmiertelnika, ma trudne, wręcz prawie niewykonalne zadanie. 

      Marek Lichocki broniąc żony, córki, naszego świata oraz świata Bogów musi stawić czoło najgroźniejszemu z najgroźniejszych - Trojanowi. W międzyczasie jeszcze drugi bardzo groźny stwór na niego się czai. Ale Powiernik, vel Widzący, vel adwokat Marek Lichocki to nie jest ot taki zwykły śmiertelnik, za jakiego go wszyscy, łącznie z Trojanem uważają. Marek rośnie w siłę. Co jest tego powodem? Ani on, ani nawet Bogowie tego nie wiedzą. Ale ta moc może mu pomóc, a może i zaszkodzić. Na szczęście Widzący daje radę panować nad mocami i jakoś godnie stara się wypełnić swoje zadanie. A to do najłatwiejszych nie należy. Ludzie w całej Polsce giną masowo i nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, co jest powodem ich śmierci. Dochodzi do niewyjaśnionych samobójstw.  Na dodatek aura pogodowa oszalała! W środku lata mamy powodzie, śnieżyce i upały - co region Polski to inna katastrofa pogodowa. A wszystko za sprawą obudzonej Marzanny! Czy i z tym problemem Powiernik sobie poradzi? Przecież część zadania trzeba wykonać w świecie Bogów, a część w naszym, ludzkim świecie! Marek musi mieć wielu sprzymierzeńców, aby mu pomogli w trudnym zadaniu! No właśnie, sprzymierzeńcy - oby ich miał Marek jak najwięcej, bo będą mu potrzebni! Tym bardziej, kiedy to ktoś z bliskich mu osób okaże się zdrajcą! 

     Czytając tę trzecią część o Powierniku, mogę stwierdzić z całą mocą, że w tej części jest największa jatka, jaką do tej pory mogłam przeczytać! Poza grozą i walką, znajdziemy tutaj kilka niezłych, humorystycznych scen - za które dziękuję autorowi :) Zostały dobrze wplecione w tę historię. Mam też takie lekkie wrażenie, że trochę pan Piątkowski pisząc tę powieść wzorował się obecnie panującą sytuacją na świecie. Wirus, lockdown, duże statystyki śmierci, niemoc urzędników i naszych rządzących, panika ludzka. Tak trochę naprawdę skojarzyło mi się z tym co dzieje się na świecie. Nie wiem czy dobrze odczytałam intencje autora. Ale sami musicie wyrobić sobie zdanie na ten temat, sięgając po tę książkę. 



Tytuł: "Obrońcy"

Autor: Franciszek M. Piątkowski

Ilość stron: 240

     Dziękuję blogowi Czytam dla przyjemności za kolejny BT, w którym mogłam wziąć udział. A autorowi za tę bardzo ciekawą i zaskakującą trylogię:) Postaram się za jakiś czas przeczytać jeszcze "Opowiadania" pana Franciszka M. Piątkowskiego. 

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Proszę i cieszę się, że dzięki Wam poznałam serię tych książek :)

      Usuń
  2. Czytanie książki w ramach BT pozwala na poznanie ciekawych lektur. Nie kojarzę tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa tego Powiernika, który musi stoczyć bój ze złymi mocami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka postów wcześniej opisywałam zarówno Widzącego jak i Powiernika. Zachęcam do wyszukania wpisów.

      Usuń
  4. uwielbiam takie historie, z podobnych polecam "kolekcję pośmiertnych portretów" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy w polecanej przez Ciebie książce są słowiańscy Bogowie?

      Usuń
  5. Recenzja jest bardzo zachęcająca, więc jeśli tylko znajdę więcej czasu, to z chęcią przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie nie planuję spotkania z tym tytułem, ale lubię takie klimaty czytelnicze, zatem za jakiś czas będę mieć na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem polecam całą trylogię o Powierniku w wolnym czasie.

      Usuń
  7. Brzmi całkiem ciekawie, nie znam tej serii, poczytam o niej więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej nie miałam nawet pojęcia, że są książki o tematyce słowiańskiej. A okazuje się, że jest ich całkiem sporo.

      Usuń
  8. Seria wydaje się ciekawa. Lubię takie nawiązania do wierzeń słowiańskich.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam żadnego z tomów z tej serii. Nie za bardzo moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo