Będąc nie raz i nie dwa na jakimś festynie czy rekonstrukcji bitewnej nasi chłopcy widzieli stoiska z mieczami, tarczami, łukami itp. Nie powiem - od czasu do czasu rodzice dadzą przekonać się dzieciom na jakiś zakup. Ale czasem mój mężu twierdzi, że on by im to czy tamto sam zrobił. I tak właśnie było z tarczami. Dzieci uparły się na tarcze i tato im obiecał tarcze. Chcąc dotrzymać słowa, tato oglądał się ciągle za odpowiednim drewnem na te właśnie tarcze. Jak już je znalazł, to i wziął się do pracy. A zresztą - co ja tu będę pisała - sami zobaczcie jak to wyglądało i jaki jest efekt końcowy. :) Chłopcy są mega zadowoleni! A ja dumna że mój mężu ma takie zdolności i potrafi takie cudeńka dla naszych dzieci stworzyć :)