Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

Należę do DKMS.

     DKMS ot taki skrót. Co oznacza? Chyba każdy wie, że chodzi tu o Dawcę Komórek Macierzystych. Ludzie niestety chorują na przeróżne choroby, w tym również między innymi na białaczkę. Wtedy taki chory człowiek potrzebuje zdrowego szpiku - rejestrując się do bazy DKMS  stajemy się potencjalnymi dawcami. WARTO POMAGAĆ!       Ja pierwszą decyzję o tym, że chcę zostać potencjalnym dawcą, podjęłam 2 lata temu w wakacje. Akurat w mieście obok mojej miejscowości był festyn i tam, pewna organizacja miała swój namiot w którym można było oddać próbkę krwi z wypełnionym kwestionariuszem i zostać potencjalnym dawcą. Tak też uczyniłam.       W ten sam dzień podobno krew oddał też SKIBA z zespołu BIG CYC, bo prowadził ten cały festyn.      Miałam więc ogromną chęć również zostać potencjalnym dawcą. Pani, która pobierała mi krew, powiedziała, że jeśli nie będzie się moja krew nadawała, to dostanę w najbliższych dniach telefon z taką informacją. A jak wszystko będzie ok, to

Blogosfera Canpol babies - podejście nr 2 :)

     Raz już próbowałam, teraz próbuję drugi raz - dlaczego? Dlatego, że warto! Bo Canpol babies rozdaje do testów super produkty!        Canpol babies  zaprasza zarówno do testów ich produktów, jak również zaprasza blogerki do zorganizowania konkursu z ich produktami. Ja na razie na konkurs się nie zgłaszam. Jeszcze żadnego nie organizowałam i mam tremę, by w ogóle za takie przedsięwzięcie się wziąć. Aczkolwiek z chęcią zgłaszam się do testów, znaczy mama się zgłasza w imieniu synka :)       Teraz w tej edycji  Canpol babies  rozdaje 20 zestawów dla testerek i 10 dla organizatorek konkursów. Więc jeśli jesteście zainteresowani, to wskakujcie na stronkę  Canpol babies , w prawym górnym rogu na czerwono wyświetla się Blogosfera, w którą klikamy no i pozostaje nam zapisać się albo na testy, albo do organizacji konkursu, albo tu i tu! Jak komu wygodnie :)

Smakowita wiśniówka.

      Jakoś jesienią, kiedy dostępne były jeszcze wiśnie na targu, zakupiłam kilka kilogramów ich z zamiarem zrobienia kompotu. Jednak w domku, przeglądając jedną z gazetek, znalazłam przepis na WIŚNIÓWKĘ! Postanowiłam wypróbować ten przepis i powiem Wam, że wiśniówka według tego przepisu jest rewelacyjna!      Ja swoją wiśniówkę założyłam jakoś we wrześniu 2015 r., a po 3 m-cach była dobra do spróbowania. Wypadało to jakoś na Mikołajki, ale ja zlałam po Mikołajkach i wypróbowaliśmy ją z mężem w święta Bożego Narodzenia. Dlatego na zdjęciach widać jeszcze choinkę :)      Więc tak, przepis nie jest mój, do gazety nadesłała go pani Anna Góralska. Ja go wypróbowałam i ze szczerym sercem polecam Wam go wypróbować :) WIŚNIÓWKA 3 kg wiśni 700 ml spirytusu mała laska wanilii 15 goździków kawałek gałki muszkatołowej 1 kg cukru 500 ml wody  Wiśnie ( z pestkami ), laskę wanilii, goździki i gałkę muszkatołową wkładamy do gąsiorka. Zasypujemy cukrem.  Wodę gotujemy, studzimy.

Wezwana na rozwód!

    Od czego by tu zacząć? Hmmm.... chyba od początku! No więc miałam ostatnio małą przygodę z sądem, rozwodem, karą pieniężną, ehhhh....       Tak, tak, dobrze czytacie, wesoło u mnie ostatnio było :) Jednego dnia zadzwoniła teściowa do mnie, że przyszedł do nich list z sądu ale list do mnie! No i pyta mnie się czy ma go odebrać? Wiecie, byłam mega zaskoczona! Bo owszem byłam u nich zameldowana, ale od prawie 3 lat mam nowy meldunek, tu gdzie mieszkam! No tak przez sekund kilka przesuwały mi się różne, różniaste myśli po głowie - do mnie?, list z sądu?, ale w jakiej sprawie?, dlaczego mnie wzywają?!!! Decyzja - niech teściowa odbierze list! Jeszcze tego samego dnia byłam u teściowej po owy list!       Z listu wyczytałam, że jestem wezwana w charakterze świadka na rozprawę rozwodową pani X i pana Y. Hmmm... najśmieszniejsze było to, że nazwisko osób rozwodzących się nic mi ani mężowi nie mówiło! Od razu powiedziałam, że to jest jakaś pomyłka, bo nie znam tych osób i nie rozumiem, d

Samorobny czy kupny strój na bal?!

     Jako że dziś nasz BABSKI dzień - DZIEŃ KOBIET, to Wam wszystkim oraz też sobie życzę uśmiechu na twarzy, energii do działania no i masy uścisków, laurek, buziaków i kwiatów od tych dużych i małych panów :)                A teraz przejdę do tematu, który chciałam dziś poruszyć. Wiem, że czas karnawału już się skończył, ale co tam!       W czasach, kiedy ja chodziłam do podstawówki, to na każdy bal karnawałowy kombinowałyśmy z moją mamą stroje same. Mama ani mi, ani nikomu z mojego rodzeństwa nigdy nie kupiła na taki bal gotowego stroju! Najłatwiej było po komunii, bo wystarczyło ubrać suknię komunijną, z firany zrobić welon i było się panną młodą :) Ale też pamiętam, że moja mama aż takich wymyślnych strojów nam nie szyła czy nie szykowała. A jak to jest dziś? Czy Wy swoim dzieciom kupujecie gotowe stroje na bale czy szykujecie je sami?      Ja już wcześniej pisałam, że z maszyną do szycia się nie lubię! Ale jak muszę to cosik tam na niej zrobię. Tym razem nie ja tworzyłam