Lubicie górskie klimaty? Ja mieszkam na pomorzu, więc do gór mam kawał drogi. Aczkolwiek uwielbiam góry i kiedy choćby tylko czytając książkę mogę przenieść się w górskie okolice, to z chęcią wykorzystuję takie okazje. Dzięki pani Halinie Kowalczuk i jej książce "Dom na wrzosowej polanie" mogłam tych górskich klimatów zaczerpnąć. Ale nie myślcie sobie, że ta książka, z tak piękną okładką jest tylko o górach! Nie! W tej książce poznajemy Alinę Sandor, profesor archeologii, która pracuje na Warszawskim Uniwersytecie. Kobieta jest już po 40 stce, nie ma dzieci, ale ma (jak sama uważa) kochającego męża, który zresztą też pracuje na tym samym Uniwerku. I niby wszystko jest super, do momentu, kiedy prawie nakrywa męża z jego asystentką! Zaczyna coś jej nie pasować. I kiedy Alina wyjeżdża na jedne wykopaliska, a jej maż na inne, wszystko się psuje. Dlaczego? Bo podejrzenia Aliny okazują się być prawdzi...