Przejdź do głównej zawartości

"Miłość na wybojach" Aga Szczepańska.

      "Cudowne! Życie potrafi być cudowne! - stwierdził z przekonaniem. - Takie chwile jak ta. Niewinne przyjemności w znakomitym  gronie. Poezja!"



         Dwie zwaśnione kuzynki, kiedyś sobie bardzo bliskie, ale jeszcze jako dzieciaki pokłóciły się i obraza trwała na lata. Dopiero nieoczekiwana śmierć dziadka Jaśminy pogodziła ją z Baśką. I teraz zaczyna się dziać. Spadek po ukochanym dziadku Jaśki otrzymała jego narzeczona. Jednak coś tam przypadło też i Jaśce. Ale po pierwsze ona nie wie co ma sądzić o swoim spadku po dziadku?! Nie umie go rozgryźć. No i jest jeszcze reszta rozgoryczonej rodziny, którą aż nosi, że nic nie dostali w spadku. Jakby tego było mało, Jaśmina, Baśka i ich kuzyn Jerzy postanawiają stworzyć idealne trio rodzinne i wyruszają w trasę koncertową. Baśka gra, Jaśka śpiewa, a Jerzy ogarnia im koncerty, noclegi i podróże. Kobiety w końcu spełniają swoje młodzieńcze marzenia. I wychodzi im to rewelacyjnie. Jednak.... Nie może być to aż taka sielanka. Ktoś Jaśminę obserwuje, ktoś ją śledzi, zaczynają kręcić się koło niej i jej kuzynostwa obce osoby. Zaczyna się momentami robić niebezpiecznie. Bo kiedy zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach ludzie, Jaśmina zaczyna wysnuwać swoją hipotezę w tym temacie. Tylko czy kobieta ma rację? No i czy ktoś jej uwierzy bez jakichkolwiek dowodów? O co tutaj tak naprawdę chodzi? Dlaczego kobiety porzuciły swoje dotychczasowe życie, aby akurat teraz stworzyć zespół i wyruszyć w trasę koncertową? I jaka tajemnica kryje się za spadkiem po dziadku? Dlaczego tylu osobom na nim zależy? I do jakich czynów będą w stanie się posunąć niektórzy, aby zdobyć ów spadek? 

      Na okładce wyczytałam, że jest to komedia kryminalna. Jakoś dla mnie tutaj tej komedii było mega, mega mało. No nie wiem. Chyba, że ja nie rozumiem humoru autorki? Ale poza tym fabuła mi się podobała, bohaterowie również. Tym bardziej, że bohaterowie trafili się tutaj bardzo ciekawi i barwni. Akcja dzieje się dosyć szybko i wciąga czytelnika. Dodatkowe plusy za zagadki kryminalne. Oj trochę nagłowiłam się nad tym - kto i dlaczego dybie na Jaśminę i na spadek. Rozwiązanie mnie usatysfakcjonowało. A samo zakończenie jak dla mnie było super! Po tych wszystkich przeżyciach w swoim całym życiu, Jaśminie takie zakończenie było po prostu potrzebne! Książkę czytało mi się szybko i przyjemnie. Więc jeśli szukacie czegoś lekkiego i z całkiem ciekawą zagadką kryminalną, to zapraszam do tej lektury. A może Wam ona wyda się i śmieszna. Przeczytajcie i koniecznie dajcie mi znać.



Tytuł: "Miłość na wybojach"

Autor: Aga Szczepańska

Ilość stron: 284

 Wydawnictwo: Oficynka


     Bardzo dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz tej książki. 

Komentarze

  1. Zazwyczaj to, co śmieszy innych w książkach, do mnie nie trafia, więc za komediami kryminalnymi nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię po nie sięgać, bo ta nawet jeśli mnie nie rozśmieszyła, to historia mi się bardzo podobała. Lubię się przekonywać sama na sobie - czy ta ksiażka jest fajna czy nie :)

      Usuń
  2. Lekkie lektury są mi teraz potrzebne, więc będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Paulina Kwiatkowska17 grudnia 2021 14:55

    Kojarzę nazwisko tej autorki, ale jej twórczość jest dla mnie obca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem polecam zapoznać się choćby na początek z tą książką :)

      Usuń
  4. Komedia kryminalna? Tylko szkoda, że mało śmieszna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Choć zapewne znajdzie się ktoś, kto będzie miał o tej książce inne zdanie :)

      Usuń
  5. Komedia kryminalna to teraz bardzo popularny gatunek. Do mnie jakoś on nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie orientuję się co jest teraz popularne. Za to czytam co mam na stosiku :)

      Usuń
  6. Czasem warto pokusić się o łatwą lekką i przyjemną lekturkę, a jesli bawi to już w ogóle super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zupełnie nie kojarzę autorki, ale fabuła zapowiada się ciekawie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo