Przejdź do głównej zawartości

Nowinki od mojej małej dziewczynki :)

      Dziś trochę prywaty. Ostatnio same książki tutaj Wam polecam. A zapomniałam tutaj napisać co załatwiłam z moją córeczką w Olsztynie!

     Wizytę u logopedy miałyśmy w kwietniu i tam dowiedziałyśmy się tyle, że jest z nas pani zadowolona. Jednak dalej mamy bliznę masować i doszło nam nauka cmokania swojego odbicia w lustrze. Szczerze, to minął ponad miesiąc od tej wizyty, ja na razie próbowałam może ze 3 razy uczyć Wiki cmokania, ale ona odwracała głowę i nie chciała. Jednak od kilku dni sama chętnie cmoka mnie, wiecie tak normalnie w usta. Więc jak tylko pozałatwiam inne sprawy, między innymi związane z poszukiwaniami szkoły i praktyk dla syna, to znów podejmę próbę z córcią i cmokaniem odbicia w lustrze. No i do logopedy mamy zjawić się za rok :)

      Wizytę kontrolną u chirurga też miałyśmy pod koniec kwietnia. Tym razem trafił nam się sam ordynator. W sumie to się cieszyłam, że na niego trafiłyśmy, ale podczas wizyty żałowałam. Dlaczego? Bo owszem zdarzyło mi się już nie raz, że będąc u jakiegoś lekarza na wizycie ktoś do niego dzwonił i ten musiał odebrać - przez co przerywał rozmowę ze mną. Ale tutaj to pan ordynator jeden telefon zakończył, słowo czy dwa mi powiedział i znów miał telefon! I tak przez 10 minut wizyty ze mną zamienił ze 3-4 zdania. Na więcej czasu nie starczyło. Obejrzał buziunię Wiki i kazał pielęgniarkom zapisać termin przeszczepu wyrostka zębodołowego. Tym sposobem mamy termin na 26 maja 2022r. Czyli rok spokoju a wtedy znów zacznie się stresik. Staram się za dużo o tym nie myśleć. A jak już myślę, to wmawiam sobie że wszystko będzie dobrze! Bo przecież będzie dobrze - prawda? :) 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo