Przejdź do głównej zawartości

"Zapisane w kwiatach" Bernardyna Darecka-Władzimiruk - mój patronat.



    "Każdy szczęśliwy człowiek to taki człowiek, który mieszka w miejscu, które kocha, a przy swoim boku ma ukochaną osobę".

   Bernardyna Darecka-Władzimiruk pisząc tekst do "Zapisane w kwiatach", marzyła o jej wydaniu. I to marzenie się spełniło. Z czego ogromnie się cieszę i cieszę się mega ogromnie, bo autorka wybrała mnie na jedną z patronek tego cudeńka. Ja uwielbiam wspierać debiutujących autorów, ale ta autorka jest dla mnie szczególna. Nie będę zdradzała wszystkiego, ale Bernardyna jest świetną kobietą, koleżanką i autorką. Bo musicie wiedzieć, że książka "Zapisane w kwiatach" to rewelacyjna historia. 

 

   Nina i Julia, to dwie przyjaciółki, które wspierają się jak mogą, a do tego wspólnie prowadzą kwiaciarnię. I mogłabym powiedzieć, że Nina to wyjątkowa kobieta, której układa się wszystko poza życiem osobistym. Na tym polu nasza bohaterka nie ma szczęścia. 


  "...Przeszłam dużo w życiu. Myślałam, że tutaj odnajdę swoje szczęśliwe miejsce na ziemi, nowe otoczenie po stracie części siebie. Nie chcę już być sama, chcę kochać i być kochaną."


Kiedy już myśli, że i w miłości jej się zaczęło układać, los psuje wszystko i Nina musi od nowa sobie ze wszystkim poradzić. Postanawia zmienić otoczenie i wyjechać do domku po babci. Tam czuje spokój i cichą obecność swoich ukochanych osób. Ale to właśnie tam poznaje też niezwykłych dwóch sąsiadów. Obaj różni od siebie, jak ogień i woda. Obaj będą chcieli jej dobra. Ale czy w końcu ona otworzy po raz kolejny swoje serce dla któregoś mężczyzny? Już tyle razy płakała przez facetów. Czy to jeszcze może się zmienić? Czy w tym magicznym miejscu wydarzy się jeszcze coś dobrego dla Niny? A może wręcz odwrotnie, wydarzy się coś złego? Czy warto marzyć i mówić głośno o swoich marzeniach? Sprawdźcie sami, co tutaj przydarzy się naszej niezwykłej kwiaciarce.


   Już na wstępie zaznaczyłam że ta książka jest wyjątkowa. I powtórzę raz jeszcze, że dla mnie ona jest mega wyjątkowa i tylko wpisu od autorki mi brakuje w mojej książce, ale i to mam nadzieję, że kiedyś nadrobię ;) Kochani! Tutaj jest dużo o kwiatach, o słodkościach, przez które nie raz ślinka mi ciekła,  ale i o prawdziwym życiu. Nina to kobieta niezwykła, kochająca swoich bliskich, za przyjaciółkę dała by się pokroić, lubi też wspominać swoją ukochaną babunię. Widać, że łączyła je szczególna więź. Dlatego nasza bohaterka po tych wszystkich przeżyciach, które niejednokrotnie wyciskały ze mnie łzy przy czytaniu, najlepiej czuje się w domku po babci. No właśnie, ryczałam tutaj kilkukrotnie. Nawet był foch na autorkę! Był też foch na Ninę w pewnej scenie, kiedy nie wierzyła Konradowi w jego tłumaczenia. Okrutnie mnie wtedy zdenerwowała! Ale bez tego nie było by tych wszystkich emocji, które towarzyszyły mi podczas czytania. A czułam tutaj miłość, radość, przyjaźń, wsparcie, ból, rozpacz, złość, rozczarowanie i inne emocje. Ciekawa jestem Waszych emocji i wrażeń podczas czytania tej książki. Dajcie koniecznie znać w komentarzu, jak to było u Was :) Dodam, że pewna bohaterka tutaj na koniec zaskoczyła mnie i liczę na to, że kiedyś nasza autorka pokusi się o napisanie kontynuacji tej historii. Choć w takiej wersji daje mocno do myślenia czytelnikowi. Zachęcam Was do tej lektury. 

#współpracabarterowa z Wydawnictwem Inedita



Tytuł: "Zapisane w kwiatach"

Autor: Bernardyna Darecka-Władzimiruk

Ilość stron: 348

Wydawnictwo: Inedita


    Kochana Bernadko, dziękuję Ci z całego serca, że mogę być częścią Twojego TEAMU. I pisz kolejne książki. Ja czekam :) Dziękuję Wydawnictwu Inedita za książki :)

Komentarze

  1. Już niebawem z ciekawością zabieram się za czytanie tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Fasolka szparagowa w sosie pomidorowym (na zimę).

     Co jak co, ale fasolka szparagowa w tym roku znów obrodziła u mnie super. Trzeba więc było pokombinować, co tu z nią zrobić. W słonej zalewie mam zapas zeszłoroczny jeszcze, konserwową też jeszcze mam, więc poszperałam w necie i na blogu  Smaki ogrodu  znalazłam ciekawy przepis. Właśnie na Fasolkę szparagową w sosie pomidorowym i to się w słoiki wkłada i mamy zapas na zimę :)      Zachęcam do zaglądania na bloga  Smaki ogrodu , bo tam naprawdę ciekawe przepisy można znaleźć. A ja tutaj podaję składniki i sposób wykonania tejże fasolki :) Może  znów ktoś się zainspiruje :) 2 kg żółtej fasolki szparagowej 40 dag marchewki 40 dag cebuli 6-8 łyżek przecieru pomidorowego 2 szk. oleju 2 liście laurowe 6 łyżek cukru 3 łyżki soli 2 łyżki octu 10% pieprz      Fasolkę myjemy, odcinamy końcówki i kroimy na 3-cm kawałki.Wrzucamy do garnka.  Zalewamy wodą do poziomu fasolki, dodajemy po ły...

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...