Przejdź do głównej zawartości

"Konstandin. Grzechy mafii." Magdalena Winnicka.

      Naprawdę już bardzo długo nie czytałam książki, która wciągnęła by mnie tak bardzo, że prawie przypaliłam obiad! Mało tego, kiedy musiałam zająć się moją roczną córcią byłam wręcz zła, bo chciałam teraz, zaraz doczytać książkę! Ale córka jakby to czuła i dała mamie popalić, więc czytałam potem już tylko wtedy, kiedy ona spała! I największy mój błąd - czytałam tę książkę, kiedy mąż wyjechał na tydzień! To był grzech i tortury dla mnie!!! 


     Magdaleno Winnicka zakochałam się w Tobie, Twojej pisowni i książce "Konstandin"!!! Jeszcze nie wiem co mój mąż na to, ale cóż... Może nie rozwiedzie się ze mną z tego powodu! Szczerze, to do tej pory mega jarały mnie książki Pauliny Świst - i tu się nic nie zmienia. Ale Twoja książka, Twoja twórczość jest innego rodzaju i mega, mega mi się podoba! 


     Ta książka to romans mafijny moim skromnym zdaniem bardzo zmysłowy, subtelny, dynamiczny i do tego ta mafia dookoła, mmmm... Normalnie czytałam z dreszczykiem. Jestem zauroczona tym debiutem! Książka wywołała u mnie i uśmiech, i zdziwienie, wycisnęła też i łzy, a także mnie wkurzyła i to kilkukrotnie! Końcówka mnie rozwaliła na łopatki! Ale nie chciałabym Wam zdradzać wszystkiego.  Zacznę więc może od małego skrótu, o czym jest książka. 


      Więc tak, główna bohaterka to Alicja, młoda, samotna kobieta. Niedawno odeszła od faceta. Jej przyjaciółka Wiki chce ją wyciągnąć z psychicznego dołka i zaprasza ją do Anglii. Na miejscu okazuje się, że Wiki ma baaardzo przystojnego faceta, a jego kuzyn, jeszcze większe ciacho jest od razu zainteresowany Alą. Alicję i Konstandina od początku mega ciągnie ku sobie. Jednak obie dziewczyny nie mają pojęcia, że ich faceci to mafiozii albańscy. A Konstandin to szef mafiozo z Leicester. Akcja toczy się tutaj bardzo szybko. Dziewczyny korzystają na maksa z imprez i wszelkich innych rozrywek, które sponsorują im Albańczycy. Oczywiście jest tutaj bardzo dużo scen z seksem, ale seksem z wielką klasą. Są i sceny gangsterskie. Bo jak się okazuje, wuj Victor, który wychowywał Konstandina i jego siostrę, jest wielkim bossem mafijnym i chciałby, żeby Kosta przejął jego interesy kiedyś. A żeby do tego doszło, to Kosta musi się wykazać. Czy dziewczyny dowiedzą się całej prawdy o swoich facetach? I jak zniosą to czego się dowiedzą? Jak ułoży się ich przyszłość?Bo wiecie, ciężko jest być szefem mafii i mieć kobietę.  No i czy Victor odda władzę Koście?  I kto tutaj komu tak naprawdę zagraża? Pełno zagadek. Ale to czyni książkę interesującą. Przynajmniej dla mnie taka była! Teraz czekam na kolejną część. 


Tytuł: "Konstandin. Grzechy mafii."

Autor: Magdalena Winnicka

Ilość stron: 416

Wydawnictwo: Akurat


     Dziękuję bardzo serdecznie Wydawnictwu Akurat za możliwość przeczytania tej książki. 


Komentarze

  1. Po kiepskich recenzjach tej książki pierwszy raz trafiłam na taką pozytywną :) Może kiedyś... :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mam inny gust czytelniczy niż inni ;) Bo mi książka się bardzo podobała i czekam niecierpliwie na 2 część.

      Usuń
  2. Mocne mafijne akcenty zawsze są przeze mnie wyczekiwane, co prawda wolę je w mrocznej odsłonie, ale nie ulega wątpliwości, że są mega gorące. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, a tutaj są w tej innej odsłonie. Tutaj jest raczej więcej sexu niż tej mafii, choć może i jest fifti fifti ;)

      Usuń
  3. taka tematyka jakoś bardzo mnie odpycha od siebie, ale ta zmysłowość fabuły kusi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może inną książką Ciebie zainteresuję ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Tematyka chyba raczej nie dla mnie, ale książka z pewnością znajdzie wielu czytelników

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka idealna na wieczorny odpoczynek i oderwanie od codzienności. Coś dla mnie, ja to kupuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym razem nie mój typ, niestety. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino może następna książka, którą czytam, przypadnie Ci do gustu ;) Jak ją doczytam, to będzie recka :)

      Usuń
  7. Książka zupełnie nie w moim guście. Ale zdjęcia świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo ;) Cieszę się, że się spodobały zdjęcia :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo