Przejdź do głównej zawartości

"Przez żołądek do..." Nana Bekher - recenzja przedpremierowa!

      Premiera tej książki będzie 22 listopada - czyli już za 3 dni, a u mnie dziś słów kilka o tej gorącej książce. Jest to już 3 książka Nany Bekher, którą mam przyjemność recenzować. I jest to 3 romans, który zachwycił nie tylko moje serducho ;) 



     Ashley Flores to szefowa kuchni, która może pracować gdzie tylko chce i wszędzie przyjmą ją z otwartymi ramionami. Ale trzyma się restauracji "Magnolia", której właścicielką jest pani Nevill, a szefem jej syn Milton Nevill. Ashley od początku nie polubiła się z szefem. Oboje mają dosyć wybuchowe charakterki, a kiedy tylko są w swoim towarzystwie, to gryzą się jak kot z psem. Ale wiecie jak to jest - przeciwieństwa się przyciągają ;) Znam to z autopsji, bo z moim mężem kiedyś dosłownie darliśmy koty, a od tyyylu lat jesteśmy razem :) Wracając do książki. Milton woli zajmować się prowadzeniem swojego wydawnictwa, niż restauracją mamy, ale musi jako szef pokazywać się w niej. Panna Flores w pewien sposób go do siebie przyciąga, ale nie chce jej tego okazać. Dlatego też wyładowuje się na niej i przez to ciągle dochodzi pomiędzy nimi do spięć. Kiedy znienawidzony szefunio wyjeżdża z panną Flores do Las Vegas, dochodzi do nieoczekiwanego ocieplenia stosunków pomiędzy tą dwójką. Jednak jak to niektórzy mówią: to co wydarzyło się w Las Vegas, zostaje w Las Vegas! Tylko czy im się to uda? No i co tam się wydarzyło? Jakie konsekwencje poniesie ta dwójka? Dodatkowo jest pewna osoba, która będzie robiła im pod górkę. Bo przecież nie może być za łatwo. I jeszcze wiele innych rzeczy tutaj się wydarzy, tylko czy Milton i Ashley sobie z tym wszystkim dadzą radę? Z ich wybuchowymi i mega zazdrosnymi charakterkami? I kto od samego początku kibicował tej dwójce? Tego dowiecie się z książki. Gorąco polecam :)


     Ta gorąca i mega namiętna historia, którą zaserwowała nam Nana Bekher troszkę podczas czytania przypominała mi niespieszną i powoli zmieniającą się ku lepszym relacjom historię z poprzedniej książki "Nie zapomnisz tych świąt" . Oczywiście realia tutaj są osadzone w całkiem innych miejscach, są tu inni bohaterowie. I jest wielka namiętność, są emocje, które wręcz buzują w głównych bohaterach. Choć na początku emocje każde z nich ma inne, to kiedy już pałają tymi samymi żądzami, niekoniecznie są w stanie je zaspokoić. Oj czytałam tę historię z zapartym tchem i tak jak w poprzedniej książce, kartka, za kartką czytałam szybko byle poznać dalsze losy i dowiedzieć się czy w końcu te emocje wybuchną w nich i zaspokoją je w końcu? Bo ciężko jest łączyć w parę kobietę, która chce stabilnego związku, a potem męża i dzieci - oraz mężczyznę, który nie chce mieć ani żony, ani dzieci, a kobiety potrzebne są mu tylko do zaspokojenia jego sexualnych potrzeb. Wszystkie miłosne sceny tutaj opisane są bardzo subtelnie, niektóre bardziej pikantnie od innych, ale wszystko z mega smaczkiem. Aż gorąco robiło mi się momentami ;) Bo napięcie seksualne pomiędzy głównymi bohaterami momentami sięgało zenitu!  Cudowna historia, która pokazuje, że " kto się czubi, ten się lubi" oraz jak niektóre rany z przeszłości potrafią siedzieć w nas głęboko. A także do czego zdolna jest zraniona i odtrącona kobieta. Oj dzieje się tu, dzieje. 


     Jeśli tak jak ja uwielbiacie romanse z niebanalnymi przygodami bohaterów, to zapraszam do tej lektury! Na tę jesienną szarugę jest ona jak znalazł :)



Tytuł: "Przez żołądek do..."

Autor: Nana Bekher

Ilość stron: 408

Wydawnictwo: WasPos


     Nana Bekher dziękuję za daną mi kolejny raz możliwość przeczytania Twojej książki. Dziękuję też Wydawnictwu WasPos za ten egzemplarz. 

Komentarze

  1. Romanse to nie do końca moje klimaty literackie - ale najważniejsze,że książka spodobała się Tobie i że znalazłaś w niej to,czego szukałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To prawda, mi romanse baaardzo odpowiadają ;)

      Usuń
  2. Ja akurat nie przepadam za romansami, ale opis książki brzmi obiecująco, więc chyba już wiem, komu ją polecę! Dzięki za recenzję, będę miała pomysł na prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdarzyło mi się przeczytać parę romansów. Czasem taka literatura ma relaksacyjne działanie. Ileż można czytać sensację lub thrillery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Trzeba co jakiś czas zmienić literaturę i dla rozluźnienia najlepsze są komedie lub romanse.

      Usuń
  4. Czasem dobry romans mogę przeczytać. Ciekawe, czy ten by mnie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę jedynie napisać: musisz się skusić, przeczytać i wtedy będziesz wiedziała ;)

      Usuń
  5. Czytałam jedną książkę tej autorki i chętnie skuszę się na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Paulina Kwiatkowska19 listopada 2021 22:20

    Będę miała ją na uwadze na przyszłość, dziękuję za polecenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Romanse to zupełnie nie moja bajka, ale poszukuje coś w tym klimacie dla przyjaciółki , więc sobie tytuł zapisze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomogłam w wyborze prezentu dla przyjaciółki :)

      Usuń
  8. Autorka wydała już kilka książek, więc jest po co sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Mam już 3 książki Nany Bekher za sobą, ale też mam co do nadrobienia :)

      Usuń
  9. Romanse to jakoś nie mój gatunek generalnie, jednak dobrze że ten trafł w Twoje gusta.

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie moje klimaty ale myślę, że naszym czytelniczkom w bibliotece na pewno przypadnie do gustu więc będę miała ten tytuł na uwadze przy następnych zakupach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorrrąco polecam, czytelniczki się nie zawiodą ;) Zresztą poprzednią książkę tej autorki " Nie zapomnisz tych świąt" też polecam do Waszej biblioteki ;)

      Usuń
  11. zupełnie nie mój klimat, nie dość że romans to jeszcze w świątecznych klimatach, ale na pewno znajdzie wielu fanów, zwłaszcza w tym okresie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta powieść nie jest w świątecznych klimatach! Poprzednia książka autorki owszem jest, ale ta kompletnie nie jest :) Za to jest świetnym romansem z piękną historią dwóch jakże różnych osób.

      Usuń
  12. Wędrówki po kuchni21 listopada 2021 20:42

    Nie jest to mój ulubiony gatunek, ale recenzja jest bardzo fajnie napisana i zachęcająco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam na inne recenzje, może któraś książka Ciebie zainteresuje.

      Usuń
  13. Motyw co prawda trochę oklepany ale czasem mam ochotę sięgnąć po coś lżejszego i namiętnego :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo